Etykiety

poniedziałek, 2 lipca 2012

Piotrków Trybunalski

Czasem nie wyobrażam sobie życia poza Warszawą. Chociaż się tutaj nie urodziłam, nie mam tu rodziny, a jedynie garstkę znajomych, to jednak to miasto uzależniło mnie od siebie tak bardzo, że zapominam czasem o miejscach, w których czas płynie nieco wolniej, życie wydaje się prostsze. Nie można spóźnić się na metro lub tramwaj, bo nie ma tam ani tramwajów, ani metra. Wszędzie jest blisko, przez co ludzie spotykają się częściej. Takie miejsca są bardzo niedaleko.
W weekend wybrałam się do Piotrkowa Trybunalskiego - miasta położonego około 140 km od Warszawy. Zaledwie 2 godziny drogi pociągiem. Wysiada się w centrum miasta i niezależnie od tego, w której jego części zamierzamy się zatrzymać, wszędzie jest na tyle blisko, że taksówka nie opróżni naszego podróżnego portfela. Nie musimy się spieszyć, wszystko uda nam się zobaczyć w weekend. Może zdążymy wreszcie wypocząć.
Miasto, jak każde - bloki, domki, ślepe uliczki. Starówka jednak, choć bardzo mała, mieni się pastelowymi kolorami kamienic, a każda z nich kryje urocze podwórka. Jedne pomarańczowe, zalane słońcem, pełne kolorowych begonii, inne schowane głębiej, ponure, szare, surowe. Z jednej strony kościół, z drugiej sklep z pamiątkami. Nie jest to jednak miasto kontrastów, ludzi łączy wieczorem głośna muzyka słyszana z pobliskiego pubu i ciemne piwo. Zakręcone kelnerki pomylą zamówienie, ale znajdą na to dobre wytłumaczenie.
Wieczór spędzisz miło i swobodnie, a w nocy, gdy zaśniesz, miasto zaśnie razem z Tobą i nie pozwoli Ci obudzić się przed świtem.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz