Wczoraj z dwiema koleżankami, które zresztą zapoznałam przez internet, poszłyśmy do warszawskiej restauracji Bordo na Chmielnej. Wiele razy wcześniej przechodziłam obok niej i zawsze tłum ludzi tam przesiadujący mnie odstraszał. Zawsze trzeba było czekać na wejście. Ludzie głównie pili piwo, więc raczej kojarzyło mi się to miejsce z pubo-knajpą, a nie restauracją. Wczoraj wyjątkowo miałyśmy szczęście, bo przemiły kelner znalazł nam miejsce przy stoliku na zewnątrz lokalu. Okazało się, że w karcie jest masa przeróżnych makaronów, sałatek, pizz podawanych z szynką parmeńską i rukolą i inne włoskie pyszności. Ważny szczegół: do pizzy nie ma żadnego majonezu, czy ketchupu, a oliwa z czosnkiem i na ostro. Sosy typu majonez, czy ketchup pasują jedynie do pizzy amerykańskiej, Włosi nigdy nie dodają ich do swojej pizzy. A taka pizza na cienkim cieście z mozzarellą, szynką parmeńską, rukolą i polaną oliwą czosnkową.... Pycha! Oczywiście zamiast piwa proponowane jest wino, jednak podejrzewam, że w Polsce piwo jest trunkiem o wiele bardziej popularnym i do pysznych makaronów ludzie wybierają je zamiast wina dużo częściej. Ja wczoraj jadłam focaccię z szynką parmeńską, rukolą, pomidorem i oliwkami i naprawdę polecam, było pyszne. Przepis na najlepszą focaccię można znaleźć tu: najlepsza focaccia. Ja tymczasem skupię się na innym włoskim specjale, rozsławionym i ulubionym na całym świecie: makaronie.
Makaron jest w mojej kuchni absolutnym numerem jeden. W każdej postaci o każdej porze. Na śniadanie na słodko z truskawkami i śmietanką, na obiad z krewetkami, pomidorkami i czarnymi oliwkami, na kolację w lekkim rosole. Nie wiem, czy makaron tuczy, czy nie i szczerze mówiąc nie bardzo mnie to obchodzi. Faktem jest, że najzdrowszy i jednocześnie najlepszy makaron wytwarza się z mąki durum i przygotowuje al dente. Gotuje się go w dużym garnku z jedną łyżką soli i odrobiną oliwy. Najlepiej sprawdzić na opakowaniu, ile czasu powinien się gotować. Po ugotowaniu warto go zahartować zimną wodą. Ja dodaję czasem odrobinę masełka i sosu sojowego. Dodatki do makaronu to nieograniczone źródło fantazji. Mogą być chyba ze wszystkim. Przetestowałam wiele sosów i przyznam, że największy problem miałam z sosem bolognese. Czasem to, co wydaje nam się banalne najtrudniej jest zrobić. W każdym razie udało mi się znaleźć najlepszy przepis i w najbliższym czasie chętnie się nim podzielę. Tymczasem w kolejnym poście przedstawię idealny przepis na makaron ze szpinakiem przygotowany oczywiście tylko z naturalnych, prostych składników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz